Dzisiaj prowadzenie przeciętnego europejskiego państwa coraz częściej zaczyna przypominać permanentne zarządzanie kryzysem. Bodaj nikogo nie dziwi już, że problemy finansowe globalnej gospodarki muszą przekładać się także na gorsze wyniki mikroekonomiczne poszczególnych podmiotów czy regionów. Dlatego recesja i globalny kryzys poniekąd wytłumaczyły rozmaite bankructwa, a w wielu krajach także dały rządzącym niejako zielone światło do zaciskania pasa, ograniczania przywilejów, zmniejszania wydatków fiskalnych, czy innych niezbędnych do przeprowadzenia, choć trudnych, reform gospodarczych i prawnych.
Bardzo często o wejściu gospodarki i społeczeństwa na wyższy poziom organizacyjny i konkurencyjny decydują konkretne przemiany w systemie prawnym. Ustawy, rozporządzenia i inne dyrektywy mają ogromny wpływ na porządek prawny, życie przedsiębiorcy czy zainteresowanie międzynarodowego kapitału inwestycjami na terenie swojego państwa. Szczególnie ważne jest dokonywanie tych zmian w okresie recesji i bezpośrednio po kryzysie, gdyż wtedy naturalnie łatwiej jest przekonać społeczeństwo do tego, aby poniekąd dobrowolnie poddała się ograniczaniu wydatków i odbieraniu przywilejów. Jedynym sposobem na przekonanie opinii publicznej do tego, aby zrzekła się części swoich wywalczonych przed latami przywilejów płacowych czy socjalnych, jest równe i sprawiedliwe obciążenie tymi wspólnymi kosztami i restrykcjami wszystkich grup społecznych – nie zaś tylko oczekiwanie od najbiedniejszych udziału w tych przemianach.