Radzenie sobie z odpowiednimi przygotowaniami na wypadek konfliktu zbrojnego nie jest prostym zadaniem i w wielu krajach rządy nie kładą realnego nacisku na podnoszenie poziomu swojego bezpieczeństwa. Jak pokazały ostatnie badania i analizy oraz publikacje, w dużej mierze inspirowane nasilającym się konfliktem na linii Rosja-NATO, właśnie kraje członkowskie paktu północnoatlantyckiego mają tutaj najwięcej grzechów na sumieniu. Właśnie to przekonanie o kolektywnej zdolności obronnej całego Sojuszu sprawił, ze w ostatniej dekadzie praktycznie wszystkie kraje, z małymi wyjątkami, decydowały się na regularne obniżanie własnych wydatków na armię.
Pamiętać trzeba również o tym, że w dzisiejszych warunkach bojowych prowadzenie wojny nie ogranicza się już tylko i wyłącznie do ostrzału i walk w miastach, ale często odbywa się chociażby w sferze importu i eksportu podstawowych dóbr. Gdy przeciwnikiem jest Rosja, eksportująca swój gaz oraz ropę do prawie wszystkich państw europejskich, może dojść do całkowitego wstrzymania dostaw gazu chociażby w okresie zimowym. Nie trudno wyobrazić sobie, jak drastycznie takie wykorzystanie swoich surowców energetycznych do uderzenia w bezpieczeństwo energetyczne przeciwnika może wpłynąć na losy całej rywalizacji.
W istocie więc jednym z pierwszych kroków, jakie powinien wykonywać każdy pragnący zabezpieczyć się na wypadek takiego konfliktu, jest jak najdalej posunięta dywersyfikacja źródeł energii. W ten sposób popadnięcie w konflikt z jednym dużym dostawcą gazu czy ropy nie oznaczałby w żaden sposób sparaliżowania państwa. Ale nie tylko odcięcie dostaw ropy i gazu może zostać skutecznie wykorzystane w celach politycznych – Rosjanie do perfekcji dopracowali także proces negocjowania przychylności politycznej wraz z kontraktami gazowymi.
Wydatki niektórych państw na rzecz Rosji, z tytułu chociażby otrzymywanego gazu, liczone są w dziesiątkach miliardów. Możliwość otrzymania nawet kilkuprocentowego obniżenia kosztu transportowanego surowca czy zmniejszenie stawek za sam tranzyt przez kolejne państwa, już oznacza dla rządu kilkumiliardowe oszczędności. Wielu polityków, zwłaszcza populistycznych partii, pragnących kupować swoich wyborców chwilowymi akcjami i dofinansowaniami, chętnie decyduje się współpracować z Rosją tylko i wyłącznie w zamian za tańszy dostęp do surowców. Rosja z kolei działa z premedytacją w sposób, który ma podzielić dość jednomyślny do tej pory cywilizowany zachodni świat, z NATO i Unią Europejską na czele.
Najskuteczniejszym zaś sposobem na osłabianie solidarności tych podmiotów jest wynajdowanie na geopolitycznej mapie świata tych państw, w których władza byłaby najbardziej skora do współpracy z Moskwą. Wtedy, w zamian za określone korzyści czysto finansowe, Kreml oczekuje sojuszniczego nastawienia i przychylności w decyzjach podejmowanych następnie na arenie międzynarodowej przez swoich partnerów. Polityka taka w rosyjskim wydaniu sprawdza się nad wyraz skutecznie już od dekad, a ostatnie lata to wyjątkowy popis agresywnej polityki eksterytorialnej.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.