W ostatnich latach bardzo istotne wydawały się dla większości analityków obronności zagadnienia związane z dalszą agresywną ekspansją wojsk rosyjskich w stronę południa i zachodu. Wojna hybrydowa na Ukrainie przez kilka lat była tematem bodaj najważniejszym dla całych struktur NATO, które zobaczyły, że dotychczasowa strategia obchodzenia się z Rosją, jest bardzo nieskuteczne i na wypadek poważnego konfliktu, Sojusz Północnoatlantycki najpewniej zostały błyskawicznie zaskoczony i zdominowany. Najbardziej potrzebę długofalowego przeprogramowania polityki NATO odczuwają kraje najmocniej zagrożone przez Rosję, a więc Republiki Bałtyckie, Polska czy Czechy i Słowacka. Ukraina, jako pierwsza ofiara powrotu Rosji do imperialnej polityki, jednocześnie nie może liczyć na poważniejsze zaangażowanie wielkich państw zachodu w ten konflikt militarny ze względu na brak swojej obecności w strukturach NATO ani Unii Europejskiej.
Tylko przekonanie, że obecność Polski w tych organizacjach jest w stanie zagwarantować nam względną stabilność i nadzieję na bardziej zdecydowaną reakcję sojuszników w przypadku otwartej agresji także na Polskę, jest w stanie dać wielu Polakom poczucie bezpieczeństwa. Niemniej w ostatnim czasie da się zauważyć stopniowe zmniejszanie znaczenia konfliktu na wschodnich granicach Ukrainy dla poziomu bezpieczeństwa w Europie. W świadomości większości analityków i zwykłych ludzi, opinii publicznej i mediów, coraz poważniejszym wyzwaniem jest szybkie uporanie się z Państwem Islamskim. A ponieważ o szybkim zniszczeniu tej przeogromnej, świetnie finansowanej i mocno wspieranej przez cały świat radykalnego islamizmu organizacji, nie może być mowy – wszyscy tworzą sojusz w celu jakiegokolwiek jej osłabiania. Skrzętnie korzysta na tym Rosja, która jeszcze nie tak dawno była wrogiem nowego światowego porządku numer jeden, a dzisiaj po cichu stara się przykryć swoją obecność na Ukrainie własnymi działaniami wojskowymi na terenach przejmowanych przez ISIS.
Zagrożenie ze strony islamskiego fundamentalizmu jest jednak bardzo poważne, głównie ze względu na niesamowitą brutalność ataków, do jakich dochodzi ostatnio już nie tylko ba Bliskim Wschodzie, ale także w samej Europie. Działania Państwa Islamskiego, jak samodzielnie nazwała się ta organizacja terrorystyczna, zmierzają przede wszystkim do destabilizacji regionu i przejmowania kolejnych istotnych miast. Dzięki zajmowaniu obiektów umożliwiających wydobywanie ropy udało się ISIS stworzyć własne niezależne źródło finansowania. Dzięki temu wyposażenie fundamentalistów z ISIS jest doskonałe i dzięki nowoczesnym samochodem i ciężkiej broni są oni w stanie faktycznie szybko dominować kolejne bezbronne wioski i mniejsze miejscowości. Są jednak także zdolni do prowadzenia niemalże militarnego oblężenia całych miast, a służby walczące z nimi raczej nie angażują się w walki naziemne, tylko prowadzą aktywny ostrzał z powietrza, który do wygrania takiej konfrontacji nigdy nie będzie wystarczający.
Brutalne ataki terrorystów na kurorty turystyczne chociażby w Tunezji czy Egipcie i Turcji, mają za zadanie nie tylko pokazać na zewnątrz i do środka, jak silna i zdolna do wszystkiego jest to organizacja. Bardzo ważne jest zabicie w trakcie takich zamachów jak największej liczby europejskich i międzynarodowych turystów, gdyż organizacje te doskonale wiedzą, jak znacząco odciska się to zawsze na świadomości obywateli tej globalnej demokratycznej wspólnoty. Nagle tereny tak chętnie wybierane do celów turystycznych zaczynają masowo kojarzyć się z mordami czy brutalnymi egzekucjami chrześcijan i wielu ludzi słusznie decyduje się szukać innych kierunków turystycznych podróży. Jedyny element łączący takie kraje jak Tunezja z nowoczesnym światem, a więc kapitał i kultura europejska, nagle się kończą. Dla radykalnej organizacji to pierwszy krok do destabilizacji sytuacji także tam, gdzie do tej pory wydawało się, że panuje – jak na afrykańskie czy bliskowschodnie warunki – dość demokratyczne społeczeństwo. Skoro ISIS jest w stanie całkowicie przejmować rządzenie w regionach od zawsze niestabilnych, a dodatkowo także destabilizuje te, wydawało się, silne państwa – zagrożenie nie może być bagatelizowane. Sam ostrzał Państwa Islamskiego, jaki prowadzony jest przez połączone siły Turcji, Arabii Saudyjskiej, Stanów Zjednoczonych, ale także Australii, nie będzie skuteczny na tyle, by organizację tę zatrzymać.
Co jednak dla oceny całej sytuacji i jej powagi najważniejsze – Państwo Islamskie coraz częściej skutecznie przeprowadza brutalne ataki w samej Europie i robi to niejednokrotnie rękoma osób o europejskim pochodzeniu, ale zindoktrynowanym przez ISIS, przeważnie przez Internet, i przeszkolonych gdzieś na Bliskim Wschodzie. Dla przeciętnego wychowanego we Francji potomka imigranckiej rodziny wyjazd gdziekolwiek do Afryki czy na Bliski Wschód, nigdy nie był problemem. Po takich podróżach coraz częściej do Europy wracają jednak ludzie czekający tylko w ukryciu na odpowiedni impuls lub współpracowników, by przeprowadzić długo przygotowany w myślach atak. Ich skala jest tak wielka, jak chociażby ostatnio w Paryżu, gdzie najpierw zabito kilkanaście osób w wyniku ataku na redakcję czasopisma satyrycznego, oraz niedawno, gdy zabito ponad sto osób na ulicach tego miasta i w Sali koncertowej.